Tel.: +48 65 536 60 50 sekretariat@garzyn.pl
garzyn KWR polski produkt
OHZ GARZYN Facebook OHZ GARZYN YouTube OHZ GARZYN Instagram

Legendy Tej ziemi drzemią w Nas

2024-03-01

Początki Luboni nie są w sposób jednoznaczny udokumentowane, wiadomo natomiast, że w 1310 roku wieś ta nazywała się Lubon, tak jest bowiem zapisana, jako wieś należąca do parafii Poniec.

Prawdopodobnie początki wsi sięgają do czasów powstawania państwowości polskiej.
Niegdyś był to teren podmokły, a nawet bagnisty, poprzecinany licznymi, naturalnymi strumykami i rzeczkami, gęsto porośnięty lasami. Co prawda owe lasy i strumyki są tylko wspomnieniem, ale urokliwe położenie wioski i droga prowadząca od strony Mierzejewa do dziś na większości robi ogromnie pozytywne wrażenie.

Jednak najwięcej emocji związanych jest ze wzgórkiem, znajdującym się po lewej stronie od drogi w kierunku Oporówka.
Według podań ludowych stał tam zamek zbójnicki, według legendy noszący nazwę przekopu.
Głosi ona, że zamek zbójecki na Przykopie zapadł się wraz z ogromnymi skarbami pod ziemię. Bardzo często z tego Przykopu o północy wyjeżdżała kareta zaprzężona w cztery wspaniałe rumaki, które z nozdrzy sypały iskrami, a ów powóz budził turkotem swych kół i tętentem kopyt końskich śpiących ludzi i od razu znikał z pola widzenia.

Przez lata próbowano się dostać do owych skarbów ukrytych głęboko we wnętrzu przykopu.
Prawdopodobnie odprawiano tam aż 3 nabożeństwa, ale zawsze czegoś do odprawiania ich zapominano, a za trzecim razem, gdy msza się miała ku końcowi, przygalopował na spienionym koniu jakiś nieznany goniec i krzyknął: Żytowiecko się pali! Ludzie się rozbiegli, nabożeństwo zostało przerwane, a skarby zapadły się głębiej.

Druga wersja tej legendy głosi, że pewnego razu do skarbów tych starała się dotrzeć jedna hrabina, a gdy wykopała głęboką jamę, natrafiła na drzwi. Gdy je uchyliła, zobaczyła skrzynię po brzegi wypełnioną złotem. Zaczęła zgarniać pieniądze do zapaski, ale za każdym razem, gdy nabrała garść, to kolejna wieś w okolicy zaczynała się palić. Gdy zagarnęła pierwszą garść zapaliły się Pawłowice, za drugą garścią płonęło Oporówko, potem Oporowo, Mierzejewo, Żytowiecko i w końcu Lubonia. Hrabina się przestraszyła. Pieniądze wrzuciła do skrzyni, która z łoskotem się zatrzasnęła i skarby wpadły głębiej razem z hrabiną.

My natomiast nie zamierzamy szukać skarbów w tym miejscu, ponieważ nasz skarb znajduje się kilkaset metrów dalej i najważniejsze, że w nowo wybudowanym jałowniku (a, o tym mowa) nasze podopieczne czują się bardzo dobrze.

powrót do aktualności

Strona używa plików cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. X